Szczeniak w rally-o

Wprawdzie Gambit pierwszy oficjalny występ na zawodach ma już za sobą, jednak zeszły weekend obfitował w co najmniej równie epokowe wydarzenia, co wyprawa na Dog Games Fall. Szczególnie, że na III Mistrzostwach szkół i klubów Rally-o, które odbyły się w Warszawie 17 października poprzeczka była zawieszona zdecydowanie wyżej. Zarówno z tego względu, że rally-o, jako sport oparty na posłuszeństwie, wymaga od psa aktywnego używania mózgu, jak i z powodu koszmarnej pogody, która w równym stopniu dawała się we znaki zwierzętom oraz ludziom.

12132578_10205135430607741_7888929038651848994_oMuszę przyznać, że trochę denerwowałam się tymi zawodami. Początkowo podchodziłam do wydarzenia z odpowiednio lekką głową, jednak kiedy Żaklina zaproponowała mi stworzenie dwuosobowej drużyny zaczęłam czuć się niepewnie. Niestety, sporty drużynowe mocno mnie stresują, bo obawiam się, że swoimi błędami sprawię, że wysiłek innych osób pójdzie na marne. Dlatego, kiedy okazało się, że Masters of Testosterone figurują na liście zawodników na chwilkę porzuciłam powtórki z obi, by jako tako przygotować siebie i psa do konkurowania w może trochę podobnym, ale jednak zupełnie innym sporcie. W tydzień udało mi się pokazać Gambitowi, że stojący na ziemi pachołek nie służy do gryzienia i należy przejść obok niego obojętnie oraz nauczyć go (jak się później okazało najtrudniejszego z dostępnych) poprawnego wykonywania ćwiczenia bonusowego. Przeczytałam też obowiązujący regulamin, wychodząc z założenia, że nim w ogóle w sposób praktyczny zacznę podchodzić do tematu powinnam przypomnieć sobie wymogi formalne.

Wyposażeni we wspomniane wyżej wiedzę i umiejętności w sobotę rano wyruszyliśmy do parku Bródnowskiego. Już podczas oczekiwania na przesiadkę zorientowałam się, że pogoda zmieni te zawody w trudną przeprawę – wbrew moim nadziejom z minuty na minutę padało coraz bardziej. Kiedy dotarliśmy na miejsce siąpiąca od rana mżawka zmieniła się w regularny deszcz. Gambit próbował chować się pod drzewami, a ja w duchu rozważałam, czy aby nie powinniśmy wrócić do domu, czekodzieciak wszak okrutnie brzydzi się wody spadającej z nieba. Przed dezercją powstrzymał mnie argument finansowy: za możliwość marznięcia i moknięcia obok bannerów z logo Stowarzyszenia Rally-o Polska zapłaciłam 100 zł, które mogłam przecież wydać na psie zabawki. Do domu mogłam wrócić z tarczą lub na tarczy, ale o ucieczce bez podjęcia walki nie było mowy. Nawet, jeżeli młody z uporem godnym lepszej sprawy odmawiał robienia zmian pozycji na mokrej trawie.

Od odprawy weterynaryjnej do zapoznania z torem zdążyłam nieźle zmoknąć i przemarznąć, mimo że ten czas spędziłam w większej mierze pod gościnnym dachem pobliskiej kebabowni niż na otwartej przestrzeni. Serce mi się radowało, gdy sędzina Ewa Opulska zawołała zawodników klasy puppy na zapoznanie z torem – poczułam, że jedną nogą jestem już w domu, pod kołdrą. W tym punkcie wyszło na jaw, dlaczego warto czytać regulaminy. Nie, nie dlatego, że wiadomo o co chodzi, a podczas zapoznania z torem można się relaksować, zamiast uważnie słuchać sędziego. Przeciwnie. Okazało, że moje umiejętności czytania ze zrozumieniem, przynajmniej przy drukach formalnych, nieco kuleją i nie udało mi się z regulaminu rally-o wyciągnąć tego, co powinnam. W efekcie, kiedy ćwiczyłam z Gambitem przed zawodami fundowałam mu zadania o poziomie trudności sporo przekraczającym ten szczeniaczkowy. Na szczęście, wiedziałam jakie pytania zadawać podczas zapoznania z torem, więc zdołałam wyklarować wszystkie niejasne kwestie. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że nie tylko mogę nagradzać psa w dowolnym momencie, ale też naprowadzać go smakołykiem do odpowiedniej pozycji, właściwie przez cały przebieg nie wypuszczając parówki z dłoni. Ta informacja była dla mnie promykiem Słońca w ów deszczowy dzień, Gambit wszak z każdą minutą coraz mniej przypominał psa, a coraz bardziej nieszczęśliwego, bezdomnego szczura. Znaczy się, warto czytać regulaminy, bo przynajmniej się wie, czego się nie wie, o!

Startowaliśmy, jako drugi team, więc krótko po zapoznaniu z torem przyszedł czas na nasze (maksymalnie!) 4 minuty chwały. Aby przypadkiem młodemu nie przyszło do głowy zawąchać się gdzieś po drodze zaczęłam od kilku sekund entuzjastycznego aktywnego karmienia, po czym przekroczyliśmy linię startu… Z pierwszym znakiem Gambit poradził sobie świetnie (“Siad, obejście psa”), kolejne również wykonaliśmy poprawnie, choć w wyjątkowo pokracznym stylu. Za jedyny poważny błąd podczas przebiegu (który słusznie kosztował nas 1 ujemny punkt) winę biorę całkowicie na siebie: podchodząc do znaku “Siad, leżeć”, zamiast pozwolić Gambitowi usiąść po moim zatrzymaniu (co robi już automatycznie) nakierowałam go od razu do pozycji waruj. Szybko zorientowałam się, że coś jest nie tak – młody nie zdążył nawet się położyć – i poprawiłam psa, ale wyglądało to co najmniej nieciekawie. Mimo to rajd udało się nam zakończyć z rewelacyjnym czasem 41 sekund i wynikiem 209/210 punktów.

Później przyszła pora na ćwiczenie bonusowe. Wbrew radom sędziny, która polecała najłatwiejszy do wykonania bonus “Przywołanie – noga (L)” wybrałam najtrudniejszy “Przywołanie – noga (P/L), bo… tylko to ćwiczyliśmy. Oczywiście, Bonus nr 1 kusił niskim poziomem trudności, ale wolałam nie ryzykować wymagania od Gambita czegoś zupełnie nowego podczas zawodów – nawet, jeżeli teoretycznie było to coś łatwego. Młody nie zawiódł i popisał się świetną prędkością w przywołaniu i pięknym, stylowym kicem do nogi. Do tego bonus wykonał na zasadach obowiązujących dorosłe pieski. W ten sposób na nasze konto „wpadło” kolejnych 10 punktów. Potem pozostało nam już tylko podziękować pani sędzinie i uciekać z ringu.

rallyo1miejsce_1Nie oglądałam innych przebiegów w klasie puppy, bo zajęłam się plotkowaniem z resztą drużyny hormonów jądrowych i zakupami. Te ostatnie znalazły wielką aprobatę w oczach Gambita. Zmoknięty i nieszczęśliwy, raz schowawszy się pod stołem, na którym były rozłożone śliczności ze stajni Warsaw Doga odmówił opuszczenia tego schronienia do czasu ogłoszenia wyników.

rallyo1miejsce_3rallyo1miejsce_2Zajęliśmy 1. miejsce w klasie puppy. Po zakończonym przebiegu, gdy dowiedziałam się, że czas mamy poniżej minuty spodziewałam się, że staniemy na podium, nie sądziłam jednak, że tak wysoko. Ogromnie miło było patrzeć, jak Gambit pierwszy raz w swoim krótkim życiu wdrapuje się na pudło. Odebraliśmy książeczkę startową, rozetkę i medal oraz stosik nagród, po czym szybciutko uciekliśmy do domu. Później, popijając ciepłą herbatę na kanapie, dowiedziałam, że jesteśmy najlepsi nie tylko w klasyfikacji indywidualnej, lecz także w drużynowej, z wynikiem 209,5 punktu oraz czasem 1 minuta i 27 sekund.

Oficjalne wyniki zawodów znajdziecie na stronie Stowarzyszenia Rally-o.

  31 komentarzy do tekstu: „Szczeniak w rally-o

  1. Avatar
    23 października 2015 at 10:23

    Jeszcze raz gratuluję! Po cichu liczyłam, że będzie jakiś filmik z Waszego wyczynu 🙂

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      23 października 2015 at 13:15

      Flimik mam, ale takiej sobie jakości, więc zostawię go tylko do wykorzystania w domowym archiwum. Nie prezentuje zresztą nic imponującego – baardzo dużo pomocy ciałem z mojej strony.

      • Avatar
        29 października 2015 at 14:15

        E tam, nie bądź taka skromna 🙂
        No cóż, może następnym razem uda się Wam nagrać coś lepszego i pokazać światu 🙂

  2. Avatar
    23 października 2015 at 10:35

    Przez Ciebie ozik working zaczyna być dla mnie opcją 😛 sama jestem tym faktem zaskoczona bo showki kompletnie mnie nie ruszają pomijając jednego psa mojej znajomej.

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      23 października 2015 at 13:17

      Hihi, czy powinnam wpisać Cię na listę oczekujących na ewentualne Gambitowe dzieci? 😛 Nawiasem, jakie rasy bierzesz pod uwagę? I jak ma w papierach na imię pies znajomej?

      • Avatar
        24 października 2015 at 09:46

        Brałam pod uwage kelpie i wciąz moje myśli wracają do kelpów ale mam obawy, że to psy zbyt energiczne i nakręcone na pracę i nie podołam.

        A wiesz, że nie wiem? Kiedyś przeglądałam stronę hodowli ale kompletnie wyleciała mi z głowy. Suka ma na imię Cona i startuje z młodą dziewczyną Zuzią. Byłaś nie raz na DG więc możesz kojarzyć. Uwielbiam tą sukę.

  3. Avatar
    23 października 2015 at 10:36

    Ha, gratki! Młody pod stołem wygląda jakby był gotów wrosnąć w ziemię, jeśli ktoś spróbuje go stamtąd ruszyć 😀 Mnie i S. kiedyś złapał gra – suka uznała, że to ja ją pobiłam i bała się mnie przez następne dwa dni…
    Tak sobie pomyślałam niezobowiązująco, że byłoby mega przesuper, jakbyś w ramach notek umieszczała tutoriale dla plebsu, jak uczysz Gambita różnych rzeczy. W każdym razie ja bym poczytała takie cuś z przedziką rozkoszą.

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      23 października 2015 at 13:20

      Czuł się jednak wyjątkowo niekomfortowo tak po prostu moknąc. Zwykle, kiedy się gdzieś zatrzymuję i jest na smyczy po prostu się kładzie, żeby w ten sposób poczekać aż pójdziemy dalej, a tu ewidentnie uciekał do stoisk.
      Przyznam szczerze, że nigdy nie czułam się dostatecznie kompetentna, aby uczyć innych, ale skoro najwyraźniej jest zapotrzebowanie może warto o tym pomyśleć. Może mogłabyś coś więcej podpowiedzieć w tej kwestii i napisać, jakie konkretnie rzeczy Cię interesują i w jakiej formie?

      • Avatar
        24 października 2015 at 10:01

        Dla mnie wszystko jest interesujące, bo wszystko może się przydać. Nie ukrywam, że najchętniej poczytam o obikowaniu, ale ogólnie wielką wartość ma dla mnie poznawanie sposobów nauki, z jakich korzystają inni. Z paroma duperelami miałam tak, że nie wiedziałam w jaki sposób wtłoczyć moją koncepcję do psiej łepetyny i dopiero miks rozwiązań jutubowo-forumowych (choć nie lubię wchodzić na psiarskie fora, zawsze trafię na jakąś gównoburzę) mi pomógł.
        Nie mogłam na przykład nakręcić S. na szarpanie, dopóki na MyHeartChakra nie przeczytałam o tym, że Ruby może sobie czasem spuścić nagromadzone emocje na smyczy i to okazało się u nas strzałem w dziesiątkę. S. mogła wyszarpać się smyczą po spokojnym przejściu obok ujadaczy i szarpanie zaczęła kojarzyć z ulgą, a potem wprost lubić. Fakt, że moja ukochana, najlepsza smycz nadal jest ukochanym, najlepszym szarpakiem mojego psa, ale chętnie szarpie się też innymi rzeczami. A, ze przy okazji nie łapie smyczy przy zwykłym spacerze, to jestem usatysfakcjonowana 🙂

  4. Avatar
    23 października 2015 at 11:23

    Co za spektakularny sukces! Jak tak dalej pójdzie, to Gambit wyrośnie na mistrza posłuszeństwa 🙂 Tymczasem możesz być z Was dumna. Możliwość nauki od zera to niewątpliwy plus posiadania psa od maleńkiego wypierdka 🙂

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      23 października 2015 at 13:24

      Oj, to prawda, ze szczeniakiem pracuje się zupełnie inaczej niż z dorosłym psem – przede wszystkim nie trzeba niczego odkręcać i jak się uda nauczyć raz a dobrze to się to ma i ma. 😉

  5. Avatar
    23 października 2015 at 14:30

    Taki małolat a już pierwsze sukcesy – wielkie gratulacje! 😀

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      23 października 2015 at 17:13

      Dzięki! Akurat 10 października skończył pół roku i tym samym wszedł w wiek „mogę startować w zawodach”, więc szkoda było nie skorzystać z okazji. 😉

  6. Avatar
    23 października 2015 at 14:49

    Jej! ogrooomne gratulacje! Czeko-kulka bardzo wyrosła! Śliczny pies 🙂

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      23 października 2015 at 17:14

      Dzięki! Prawda, młodzież już tak poważnie wygląda, a nie jak pluszowy misio. 😛

  7. Avatar
    23 października 2015 at 15:52

    Super, gratulacje 🙂

  8. Avatar
    23 października 2015 at 16:22

    Gratulacje! Ile ażurków… Oj odbyłyby się zakupy gdybym pojechała…

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      23 października 2015 at 17:14

      A dodam, że na stoisku Tricky Pick można było płacić kartą!

  9. Avatar
    23 października 2015 at 17:39

    Jeszcze raz gratulacje! 🙂 Super, że mimo deszczu pracował, to duży sukces! Powodzenia w dalszej pracy życzę!

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      23 października 2015 at 18:21

      Oj, to prawda – fakt, że nie uciekł pod pierwszy lepszy dach tylko zrobił co trzeba było – duma i radość! <3

  10. Avatar
    23 października 2015 at 23:49

    Wielkie gratulacje! Trzymam kciuki za Wasze kolejne sukcesy 🙂

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      24 października 2015 at 11:34

      Dzięki! Miejmy nadzieję, że kolejne sukcesy to już będzie obi. 😉

  11. Avatar
    Ola
    24 października 2015 at 17:36

    Strach pomyśleć co młody będzie wyczyniał za kilka miesięcy, jak już takie sukcesy ! Gratki ! A chwali sobie Pokusę? Bo tak przymierzałam się do zakupu, i nie wiem – kupować, nie kupować…

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      24 października 2015 at 17:55

      Oby, oby! Jeszcze nie wiadomo, czy testosteron nie uderzy mu do głowy – wszak to przecież samiec. 😉
      Co do Pokusy, to nie jestem w stanie nic o niej powiedzieć, bo po prostu jej Gambitowi nie podaję. Gambit nie ma miski, całe jedzenie dostaje za pracę z ręki lub w kongach, karotnikach to rozparcelowania, kiedy zostaje na dłużej w klatce, co sprawia, że po prostu fizycznie nie mam jej jak podać. Z mojej perspektywy forma Pokusy (proszek dodawany do karmy jako posypka lub rozcieńczony wodą sosik) jest zupełnie nietrafiona.

      • Avatar
        Ola
        24 października 2015 at 19:33

        Z moim trenuję opcję bez miski od tygodnia, poza tym, że jest to czasami dość upierdliwe logistycznie (zwłaszcza rano, kiedy mam zero czasu), przemawia do mnie taka forma karmienia. Co do Pokusy… cóż, już sobie wyobrażam tę papkę podawaną bezpośrednio z ręki 🙂

  12. Avatar
    Anonim
    25 października 2015 at 12:03

    Gratuluję! 😀

  13. Avatar
    26 października 2015 at 18:02

    Mam nadzieje, ze filmik sie jednak pojawi, bo wszystkie okoloobikowe aktywnosci w Waszym wykonaniu mnie bardzo interesuja 😀 kibicuje Wam bardzo mocno!
    Gratulacje wyniku! Patrzac na filmik na pol roku Gambita wcale a wcale mnie on nie dziwi 😉

  14. Avatar
    30 października 2015 at 00:47

    Kurczę, nawet nie zauważyłam kiedy Gambit tak wyrósł 🙂 Na pierwszym zdjęciu wygląda bardzo poważnie, przystojniak 😉
    Widziałam na fp ( i tu też ją widzę) adresówkę od pik-pik.pl
    Ciekawa jestem jak się u Was sprawdzi, bo słyszałam kilka opinii, a ja my mamy od prawie roku i jesteśmy zadowoleni. T. z tego co pamiętam miała skłonności do szybkiego gubienia wszelkiego rodzaju adresówek, ale Gambit chyba nie jest tak „krzakolubny” jak seter? 😉
    Dodatkowo jestem ciekawa jak Ci się żyje z dwoma psami. Jakie są podobieństwa i różnice dotyczące wychowania Tytanii i Gambita? Jak dzielisz czas dla psów?
    No i ogromne gratulacje – dla Ciebie i dla Gambita!
    Pozdrawiamy, Asia i Bona
    http://piesoswiat.blogspot.com/

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      30 października 2015 at 08:22

      Gambit jest o wiele delikatniejszy wobec tego rodzaju dóbr materialnych, więc myślę, że adresówka od Pik-pik będzie z nami dość długo. Zresztą, problemem są nie tyle adresówki jako takie (a ta z Pik-pik wydaje się naprawdę porządna), a kółeczka, na których przyczepia się je do obroży – Tytania swojej adresówki nie zgubiła, odkąd kółeczko zmieniłam na trytytkę. 🙂
      Co do piesków – nadziwić się nie mogę, że tak kompletnie różne istoty mogą należeć do tego samego gatunku. Gambit sprawia, że odkrywam nowy poziom zaufania do psa i komfortu w wychodzeniu z psem do ludzi – coś, czego jak sądzę Tytania nigdy nie osiągnie, bez względu na ilość włożonej w nią pracy.

  15. Avatar
    8 listopada 2015 at 17:59

    Przymierzamy się do startów w przyszłym sezonie, tak że może zobaczymy się na jakichś zawodach 🙂 Gratulacje dla Was i oby tak dalej!

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      11 listopada 2015 at 14:42

      Dzięki! I powodzenia w treningach. 🙂
      Może rzeczywiście spotkamy się na jakichś zawodach, chociaż mam cichą nadzieję, że od wiosny to już będą tylko obidjęsy. 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.