Paradoks miasta, cz. 1. Skwery Woli

Ostatnio zaczęłam szukać nowych miejsc na spacery z T., aby z jednej strony pozwolić jej poznać więcej ciekawych, dotąd niespotykanych zapachów, z drugiej natomiast, by poprzez ćwiczenia na nieznanym terenie wzmocnić te komendy, które już znamy. Okazuje się jednak, że to nie taka prosta sprawa – zwłaszcza, jeżeli wziąć pod uwagę, iż dla setera spacer bez spuszczenia ze smyczy jest spacerem straconym, a skupienie na przewodniku bez wcześniejszego wybiegania nie istnieje. Co odkryłam? Paradoks miasta.

Zgodnie z danymi Urzędu miasta, Warszawa dysponuje na dzień dzisiejszy 76 parkami, które w sumie składają się na obszar o powierzchni 715 hektarów. Do tego dochodzi jeszcze 160 skwerów i zieleńców o sumarycznej powierzchni 160 hektarów oraz 7 258 hektarów terenów leśnych. Wydawać by się mogło, że całkiem sporo, jak na tak duże, zatłoczone miasto i w tej sytuacji zorganizowanie ciekawego spaceru z psem nie powinno być problemem. Niestety, nic bardziej mylnego.

Aby jasno zobrazować sytuację, w jakiej znajdują się właściciele psów mieszkający w stolicy przygotowałam zestawienie wszystkich terenów zielonych mieszczących się w obszarze “naszej” dzielnicy, czyli Woli. Uwzględniłam w nim możliwość wprowadzania czworonogów (lub jej brak) na teren wspomnianych obiektów, a także to, jak w rzeczywistości wygląda korzystanie z nich. Zgodnie z oficjalnym przewodnikiem “Parki Woli. Przewodnik po najpiękniejszych miejscach dzielnicy Wola” na terenie dzielnicy o powierzchni 19,26 km kw., znajduje się 6 parków, 4 skwery oraz jeden XIX-wieczny ogród. Warto przy tym podkreślić, że w przewodniku nie zostały opisane wszystkie wspominane obiekty, a w przypadku tych, którym poświęca się w nim więcej miejsca ani razu nie pada słowo “pies”.

Przed Wami pierwsza część mojego zestawienia, opisującego tereny zielone dzielnicy, w której omawiam skwery Woli. Ich lokalizację widać wyraźnie na tej mapie inwestycyjnej Dzielnicy Wola.

Skwery Woli

Pies spaceruje wyłącznie na smyczy

Osobom przebywającym na terenie skweru zabrania się w szczególności:
[…]
4. Prowadzenia psów bez zachowania zwykłych lub nakazanych środków ostrożności. Psy powinny być wyprowadzane na smyczy, a zwierzęta agresywne lub mogące stanowić zagrożenie dla otoczenia, również w kagańcach i pod opieką osób dorosłych, które zapewnią sprawowanie nad nimi kontroli.

Skwer im. M. Apfelbauma mieści się pomiędzy ulicami Dzielną, Smoczą i Pawią. To niewielki, a przy tym nie taki znowu zielony teren. Jego główne składowe to ogrodzony plac zabaw dla dzieci, chodniki oraz centralnie położona przestrzeń pokryta kostką brukową, wokół której znajdują się ławki i stoły do gier. Trawników jest niewiele, dodatkowo rozmieszczone są przede wszystkim na obrzeżach skweru, a zatem tuż przy ulicy. Spacer w tym miejscu nie jest dla czworonoga atrakcją, a spuszczanie psów ze smyczy rzeczywiście jest niewskazane – ze względów bezpieczeństwa. Jeżeli zabieram tu T. na spacer jest prowadzona na smyczy. Oczywiście, zdarzyło się kilka wyjątków, wszystkie te sytuacje miały jednak miejsce późno w nocy, kiedy w okolicy nie było ani ludzi, ani samochodów.

apfelbauma_kolaz1apfelbauma_kolaz2Skwer im. Jana “Jura” Gorzechowskiego praktycznie sąsiaduje ze skwerem im. M. Apfelbauma, od którego oddziela go ulica Smocza. Nasza stała miejscówka spacerowa, która wielokrotnie gościła na seterowym Facebooku. To duży teren, zagospodarowany w różnorodny sposób: od strony Smoczej znajdują się ogrodzony plac zabaw dla dzieci, siłownia na świeżym powietrzu i stół do ping-ponga, natomiast od strony Alei Jana Pawła II mieści się rozległy trawnik, na którym z niewiadomych względów umieszczono kosze do gry w koszykówkę. Po środku zaś, odgradzając od siebie dwie wspomniane części, mieści się niewielka górka. Skwer to stałe miejsce spacerów tutejszych psiarzy. Psy zwykle biegają bez smyczy, co więcej nie wchodzą w drogę innym użytkownikom terenu. Jak łatwo się domyślić, wykształcił się naturalny podział przestrzeni, zgodnie z którym część od górki do Smoczej należy do matek z dziećmi, a część od górki do Jana Pawła – do psów i ich właścicieli. Obie grupy żyją w pokoju i nie wchodzą sobie w drogę. Wyjątkiem są okresy upałów, kiedy na trawnik wylegają rzesze plażowiczów, których koce gęsto pokrywają wtedy każdy kawałek zieleni i po prostu nie ma gdzie wyjść z psem. Co ciekawe, mimo że w okolicy mieszka sporo czworonogów wokół skweru nie umieszczono ani jednego kosza na psie odchody.

gorzechowskiego_kolaz1gorzechowskiego_kolaz2Skwer im. A. Pawełka znajduje się między terenami pokolejowymi, a ulicą Kasprzaka. Jest zdecydowanie największy z omawianych tu zieleńców – bardziej, niż skwer przypomina mały park. Podobnie, jak skwer im. Gorzechowskiego jest zagospodarowany różnorodnie: znajdziemy na nim zarówno ogrodzony plac zabaw i siłownię, jak i rozległe trawniki, zarówno puste, jak i mocno zadrzewione. Skwer mieści się w spokojnej okolicy, oddalonej od ruchliwych ulic – aż prosi się, aby spuścić psa ze smyczy i nie wątpię, że okoliczni psiarze właśnie tam wychodzą na “swobodne bieganie” ze swoimi pupilami. Problemem są kosze na śmieci – tych przeznaczonych specjalnie na psie odchody nie ma w ogóle, a te ogólnego przeznaczenia rozmieszczone są przede wszystkim na obrzeżach terenu.

pawelka_kolaz1pawelka_kolaz2

Brak osobnego regulaminu

W takim wypadku kwestie psie reguluje “Regulamin utrzymania czystości i porządku na terenie miasta stołecznego Warszawy”. Zgodnie z literą tego dokumentu:

6. Na terenach przeznaczonych do wspólnego użytku psy powinny być wyprowadzane na smyczy, a zwierzęta agresywne lub mogące stanowić zagrożenie dla otoczenia, również w kagańcach i pod opieką osób dorosłych, które zapewnią sprawowanie nad nimi kontroli.
7. Dopuszcza się zwolnienie psa ze smyczy jedynie w miejscach mało uczęszczanych przez ludzi oraz na obszarach oznaczonych jako wybiegi dla psów, pod warunkiem zapewnienia przez właściciela lub opiekuna pełnej kontroli zachowania psa.

Skwer Ks. Kard. Wyszyńskiego mieści się przy skrzyżowaniu Okopowej z Aleją Solidarności, a więc w sąsiedztwie dwóch ruchliwych ulicy. To dość rozległy, zupełnie niezagospodarowany trawnik, na obrzeżach którego znajduje się kilka drzew. Nie tylko nie ma osobnego regulaminu – terenu nie wyposażono nawet w tabliczkę z nazwą miejsca. Oczywiście, okoliczni psiarze wyprowadzają tu na spacery swoje czworonogi, przypuszczam jednak, że mało kto decyduje się na zwolnienie psa ze smyczy, mimo że to właśnie tu w pewnych wyjątkowych okolicznościach jest to zgodne z przepisami. Ja z pewnością nie pozwoliłabym, aby T. swobodnie biegała w takim miejscu – bliskość ruchliwych ulic jest zdecydowanie zbyt dużym zagrożeniem. Tradycyjnie już w okolicy brakuje koszy przeznaczonych na psie odchody, a także tych ogólnego przeznaczenia.

wyszynskiego_kolaz1Jak widać, zgodnie z literą prawa znajdujące się na Woli skwery to obszary niezbyt przyjazne dla psów: na trzech z nich czworonogi mogą spacerować jedynie prowadzone na smyczach (i w szczególnych przypadkach w kagańcach), na jednym natomiast pies może zostać spuszczony, ale tylko w pewnych wyjątkowych, niejasnych okolicznościach. Oczywiście, jak wynika z moich obserwacji oraz spacerowej praktyki, regulaminy sobie, a rzeczywistość sobie – psy są spuszczane ze smyczy w miejscach niedozwolonych, co więcej okoliczni mieszkańcy zwykle nie mają nic przeciwko temu. Mimo że dzielnica jest mocno zapsiona przy żadnym z wymienionych skwerów nie ma koszy na psie odchody.

Jak widzicie Wola to piękna, zielona dzielnica – szkoda tylko, że nie wszyscy mieszkańcy mogą w majestacie prawa korzystać z tych zalet tak, jakby sobie tego życzyli. To jest właśnie paradoks miasta. Jak wygląda sytuacja w wolskich parkach? Tego dowiecie się w kolejnej części cyklu.

Część druga: „Paradoks miasta. Parki Woli”.
Część trzecia: „Paradoks miasta. Co można zmienić?”.

  15 komentarzy do tekstu: „Paradoks miasta, cz. 1. Skwery Woli

  1. Avatar
    10 października 2014 at 08:23

    A to nie jest tak że ustawa o ochronie zwierząt z 1997 (czyli dokument nadrzędny) pozwala psa puszczac tylko musi byc pod kontrolą własciceila. Kazdy regulamin podrzędny jest chyba sprzeczny z ustawą. Cały paradoks prawa obowiązującego w PL….

  2. Avatar
    10 października 2014 at 08:31

    własnie ja tez tego nie rozumiem, prawnikiem nie jestem. Ale wątpię by coś było nadrzędnego do ustawy. Jednak nie wiem 😀

  3. Avatar
    10 października 2014 at 08:46

    Skwer Ks. Kard. Wyszyńskiego, to by było fajne miejsce na wybieg, gdyby miasto zechciało go ogrodzić. Zawsze jak tamtędy przechodzę, to myślę o tym jakie to "głupie" miejsce – placek zieleni, na którym jest zawsze pusto w środku miasta – zwyczajne marnotrawstwo. Może powalczyć w przyszłym roku w budżecie partycypacyjnym?
    I bezpiecznie od czasu jak bank się wyniósł z tego budynku na środku i pojawiła się tam Straż Miejska 😉
    Chociaż w okolicy ostatnio tak budują, że może już jest plan, żeby coś tam postawić. I zawsze jest ryzyko jak w przypadku wszystkich starych dzielnic, że znajdzie się przedwojenny "właściciel" z roszczeniami. Po przekątnej był fajny teren zielony, to wyburzyli kamienicę i zrobili paskudny parking.

    • Pies do kwadratu
      11 października 2014 at 09:19

      Rzeczywiście, skwer Ks. Kard. Wyszyńskiego świetnie nadawałby się na lokalny wybieg dla psów. Wola jest bardzo zapsiona i każdy teren spacerowy jest tu na wagę złota, a jednocześnie ze względu na dziwne położenie z ww. terenu mało kto, poza psiarzami, korzysta. Może faktycznie trzeba spróbować swoich sił w walce z budżetem partycypacyjnym.

  4. Avatar
    10 października 2014 at 08:58

    Mnie bardziej martwi to że Park dla psów na PM jeszcze nie powstał a już w mediach słychać że nie będzie miał tych "ogromnych" 20 tysięcy metrów kwadratowych tylko niewiele ponad 1 ha….. 🙁

    • Pies do kwadratu
      11 października 2014 at 09:20

      Również mnie to martwi, szczególnie, że tamta część Pół Mokotowskich jest niezbyt uczęszczana i świetnie nadaje się do budowy dużego wybiegu. 🙁

  5. Avatar
    11 października 2014 at 09:53

    We Wrocławiu podobnie, parki są, ale w słoneczne weekendy bardzo oblegane. Ja chodząc z bc i astką regularnie jestem proszona o złapanie "tego białego bydlaka" na smycz :/ Ha! u mnie na osiedlu wybieg jest- kamienie i przeszkody + kawałek betonu…

  6. Avatar
    14 października 2014 at 18:22

    " dla setera spacer bez spuszczenia ze smyczy jest spacerem straconym," A ja to odczuwam sama! Czuję się jakbym go oszukała paradując z nim na smyczy! 😛

    Chciałabym brać psa w jakieś zaludnione/zapsione miejsca, ale mieszkamy w wiejskiej części miasta, więc trochę jest to utrudnione, ale mnie zainspirowałaś. Następnym razem zamiast kierunek pola, idziemy "na miasto"! 😛 (następnym razem to będzie jak skończę antybiotyk i wygrzebię się z betów:P).

    • Pies do kwadratu
      16 października 2014 at 21:16

      Zdrowiej szybko, Balowi na pewno spodoba się zmiana spacerowa – wiadomo, nowe zawsze jest ekscytujące. 🙂
      Ja wychodzę z założenia, że nowych sytuacji i dziwnych miejsc nigdy dość, więc kiedy tylko mogę zabieram psa w nowe miejsca, czy na różne wydarzenia, żeby miała okazję pobyć wśród nowych ludzi i psów oraz trochę poćwiczyć z rozproszeniami. A jak chwilowo nie ma gdzie się wybrać to zawsze można zrobić coś takiego: http://trendzseterem.blogspot.com/2014/08/miejski-spacer.html
      Powodzenia! 🙂

  7. Avatar
    15 października 2014 at 16:31

    ostatnio dyskutowałam o tym z przyjaciółką z Warszawy- jaki Wrocław jest nieskomplikowany i psiolubny! u nas na prawdę bez problemu można puszczać psa w każdym parku, na osiedlu czy na wałach, ewentualna straż miejska czy policja czasem zwraca uwagę, ale dotyczy to zwykle dużych psów lub ewidentnie nie słuchających właściciela. A myślałam zawsze, że u nas tak mało tego zielonego i w Warszawie to by się mój Młody wyhasał…

    • Pies do kwadratu
      15 października 2014 at 18:43

      Warszawa – jak na duże miasto w centrum Europy – jest bardzo zielona i to z pewnością ogromna zaleta miasta. Natomiast regulaminy, dotyczące korzystania ze skwerów, zieleńców i parków są tutaj, niestety, mocno oderwane od rzeczywistości. Jest to problem, bo – wiadomo – mało kto ich przestrzega. Rozsądny strażnik miejski lub policjant mandatu nie wlepi, ale gdyby chciał się przyczepić to jak najbardziej znajdzie do tego podstawę prawną. 🙁

  8. Avatar
    16 października 2014 at 20:29

    I śmieszno i straszno :/
    Świetny post serio serio i chcę więcej, z całej Warszawy ♥
    xoxo

    • Pies do kwadratu
      16 października 2014 at 21:12

      Z całej Warszawy pewnie będzie trochę ciężko coś takiego zrobić, ale może z czasem, po wielu latach istnienia bloga rzeczywiście cała Warszawa się przewinie w podobnych wpisach. Bardzo się cieszę, że się podobało i zapraszam już jutro na część drugą – o parkach. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.